Ej, ale serio, co dalej?
Udało mi się napisać czwarty rozdział książki. Ma 13,5 tys. słów, a pisanie go zajęło łącznie dwa tygodnie. Mam nadzieję utrzymać to tempo już do końca przedsięwzięcia.
W partii politycznej nauczyłem się ważnej rzeczy: bez względu na to, jakie kłótnie odbywają się wewnątrz i bez względu na to, jak bardzo się wkurzamy na partnerów społecznych lub koalicjantów, na zewnątrz trzeba trzymać fason. Ludzie nie chcą głosować na partie, które za dużo narzekają, że im ciężko i że polityka jest trudna. Myślę, że tak samo nie chcą sympatyzować z małymi zespołami robiącymi gry, które w kółko opowiadają o tym, jak mają pod górkę. Owszem, robienie gier jest trudne, ale hej – po to piszę książkę o projektowaniu gier, żeby ono się stało trochę łatwiejsze. ;-)
Przydarzyło nam się kilka przygód przez ostatnie półtora roku, ale istotne jest to, że już mamy je za sobą. Pamiętam, że już tak mówiłem wcześniej. Było tak, bo rozwiązywaliśmy problemy po kolei, a rozwiązanie każdego z nich dawało nam nową nadzieję, że teraz już będzie z górki. Jednak przez pewien czas zamiast tego była huśtawka, bo w miejsce jednego rozwiązanego problemu przychodziły dwa nowe. Zwłaszcza pandemia strasznie nam pokrzyżowała szyki, bo się po prostu w ciągu miesiąca wyłożyły wszystkie harmonogramy wszystkich naszych klientów i przez długi czas nie było wiadomo, w jaki sposób uda się je poukładać z powrotem.
Ostatecznie wykonaliśmy bardzo drastyczny ruch polegający na tym, że zrezygnowaliśmy ze wszystkich projektów, które jeszcze nie były zawieszone z powodu pandemii. Niektórych z nich bardzo żałuję, bo były fajne i nietypowe, jak pewna gra w konwencji hidden object z muzyką klasyczną w tle. Innych nie żałuję, ponieważ podjęliśmy je po to, żeby książka mogła powstać szybciej, a tymczasem one w tym przeszkadzały. Odstąpienie od nich było najlepszą rzeczą, która mi się przydarzyła w tym roku. Od czasu gdy mogłem skupić się na książce w 100%, praca nad nią ruszyła z kopyta.
Co ciekawe, ta sama pandemia, która nam przeszkodziła, teraz jest nam pomocna, bo mamy już kolejkę klientów, którzy poprosili nas o zarezerwowanie dla nich czasu – ale dopiero w przyszłym roku. Dopiero wtedy ich własne przedsięwzięcia wyjdą z „kwarantanny”, a ja w międzyczasie zdążę napisać książkę. Podkreślam, że to nie jest w żadnym razie argument na rzecz pandemii. Musimy sobie z nią poradzić jak najszybciej, bo w ten sposób ratujemy sobie nawzajem życie. Na pewno jednak jest tak, że do prawie każdej nowej sytuacji można się dostosować i nauczyć się z nią żyć. Na przykład nam praca zdalna bardzo odpowiada, bo nasz zespół tak właśnie działa od samego początku i pracowaliśmy zdalnie na długo przed (prawie) wszystkimi.
Uczciwie powiem, że gdybym zdołał przewidzieć wszystkie kłopoty, których przysporzy mi pewien klient, to byśmy się w ogóle zamówienia od niego nie podjęli. Korci mnie, żeby o nim opowiedzieć w szczegółach, bo z ręką na sercu uważam, że zasłużył, ale znowu – byłoby z tego bardzo dużo narzekania. Jeśli ciekawi Was, jakie numery może wycinać toksyczny klient, to po prostu przypomnijcie sobie swojego najgorszego kolegę, a potem wyobraźcie sobie, że nagle ma bardzo dużo pieniędzy. Dla mnie ciekawsze jest to, jak sobie z takim klientem radzić.
Otóż należy:
A jakie są znaki ostrzegawcze toksycznego klienta lub inwestora? Otóż:
Ta lista może wydawać się długa, ale zwykle znaki ostrzegawcze występują wspólnie z innymi. Toksycznego klienta łatwo odróżnicie od zwykłego po tym, że zwykły czasem coś tam palnie albo się pomyli, ale to się mu zdarza sporadycznie, jak nam wszystkim. U toksycznego ciągle zapalają się lampki alarmowe.
Uwaga! Czasami bywa tak, że klient jest porządku, ale sam ma toksycznego klienta. W takim wypadku również trzeba zachować ostrożność.
A co jest obiecującym znakiem? To bardzo proste: najbardziej obiecujący klient to taki, który kiedyś sam był na Waszym miejscu, czyli też robił gry. Może programował, może coś rysował, może był projektantem, a może testerem – nieważne. Jeśli „siedział w okopach” z innymi, to wie, jak to jest. Od razu łatwiej się rozmawia.
Wraz z rezygnacją z innych projektów odzyskaliśmy bardzo ważny zasób, którym jest kontrola nad naszym własnym harmonogramem. Nie będziemy już więcej gasić cudzych pożarów. Spodziewajcie się więc kolejnych aktualizacji stanu książki raz na 2-3 tygodnie.
11.30
2023
17:03
11.29
2023
01:52
11.29
2023
00:03
11.04
2023
08:04
10.12
2023
18:46
10.04
2023
12:25
10.02
2023
19:41
10.01
2023
03:10
06.30
2023
16:21
03.27
2023
03:42
02.26
2023
07:02
02.19
2023
02:40
12.26
2022
15:18
09.29
2022
18:03
09.28
2022
20:36
09.28
2022
11:06
09.15
2022
06:04
09.15
2022
05:08
09.15
2022
04:35
09.15
2022
02:33
09.14
2022
07:35
09.14
2022
07:34
09.14
2022
01:03
09.13
2022
22:26
09.13
2022
20:07
09.13
2022
19:36
09.13
2022
19:31
09.13
2022
19:20
09.13
2022
06:04
09.10
2022
15:40
09.10
2022
14:29
09.10
2022
02:51
09.04
2022
20:01
09.01
2022
03:20
08.27
2022
10:12
08.26
2022
21:29
07.09
2022
05:54
10.16
2021
14:51
07.27
2020
12:23
a Ty co sobie myślisz?